poniedziałek, 10 lutego 2014

Are you thinking of me? Like I’m thinking of you? Rozdział 5

Rozdział miał pojawić się pod koniec tygodnia, jednak sprężyłam się i macie go już dzisiaj :) Od przyszłego tygodnia zaczynam ferie, więc parę rozdziałów nadgonię ;) 

Już się nie mogę doczekać niedzieli, żeby usłyszeć Cię na żywo”
Miło, że tak mówisz, to mi pochlebia ;3”
Już nie udawaj, mogę się założyć że cały czas masz niemoralne propozycje od napalonych fanek ;)”
A zdziwiłbyś się”
Muszę lecieć zaraz mamy ognisko”
Do napisania”
Z Austinem pisałem całe popołudnie. Tuż po obiedzie poszedłem do swojego pokoju, żeby sprawdzić jego zespół. Nie chciało mi siedzieć się na dole, szczególnie kiedy to Gerard przyprowadził Mary i przedstawił jako swoją dziewczynę. Nie mogę powiedzieć, że byłem załamany. Bardziej wściekły, że wszystkie moje podejrzenia się sprawdziły. Jestem jednocześnie zły, smutny, rozgoryczony i wściekły. „To moja dziewczyna Mary, mam nadzieję, że się polubicie”. Dalej słyszę te słowa w głowie. Miałem to gdzieś czy będzie to podejrzane czy nie. Wyszedłem natychmiast z tego pomieszczenia i udałem się na górę. Nie chciałem żeby zobaczyli te pojedyncze łzy spływające po moim policzku. Ja, który nigdy nie płaczę, podczas tego wyjazdu rozkleiłem się już dwa razy. Zbyt emocjonalnie ostatnio do wszystkiego podchodzę. Przecież od początku nie łudziłem się, że Gerard ze mną będzie. To graniczyło z cudem. Powinien być gotowy na to, że znajdzie sobie dziewczynę. Po chwili przyszła do mnie Lindsay, i bez słowa przytuliła.
- Wszystko będzie dobrze – szeptała mi do ucha – Gee to nie jedyny chłopak na tym świecie
- Ale ja chcę jego – łkałem
- Cii, wiem Franiu wiem – przytuliła mnie mocniej.
Trwaliśmy tak chwilę w tej pozycji, kiedy do mnie przyszedł sms. Lyn-z podała mi telefon, nie omieszkując sprawdzić kto do mnie pisze.
- Chyba wyczuwa kiedy jest potrzebny – uśmiechnęła się – może on poprawi Ci humor – po tych słowach zniknęła za drzwiami.
I jak zdążyłeś już posłuchać mojego zespołu? ;)”
W inne sytuacji pomyślałbym, że jest nachalny, ale teraz potrzebowałem rozmowy z kimś z zewnątrz.
Właśnie to robię”
Wpisałem szybko w wyszukiwarce nazwę zespołu i kliknąłem w pierwszy link z nagraniem. Piosenka nazywała się „Second Sebring”. Podłączyłem słuchawki do telefonu i pozwoliłem muzyce płynąć wprost do moich uszu. Pierwszym uderzeniem był głos Austina. Nie spodziewałem się po nim takiego głosu i takich umiejętności wokalnych jakim był scream. Od razu napisałem mu moją ocenę piosenki. I tak piszę z nim od długiego już czasu, co chwila wracając do tematu niedzielnego koncertu. Konwersacja z nim pozwoliła mi choć na chwilę zapomnieć o Gee. Pomimo tego że nie opowiedziałem mu tego co się stało i tak mnie pocieszył. To może dziwne, że piszę z chłopakiem, którego w sumie znam od paru godzin, a czuję jakbyśmy znali się od lat. Nasza rozmowa jest bardzo łatwa i nie brak nam tematów.

Na dole czekali na mnie moi przyjaciele. Nie zauważyłem Mary co mnie bardzo ucieszyło. Nie miałem zamiaru pytać co się z nią stało, bo wcale mnie to nie interesowało. Grunt, że jest ode mnie dość daleko, że jej nie widzę. Wszyscy gotowi byli na nasze ognisko. Pani Janet ustaliła nam dwa takie ogniska. Na początek i koniec. Końcowe niestety miało być również dla pierwszaków. Spokojnie Frank, nie zawracaj sobie głowy, kimś kto jest nieosiągalny. Musisz się z tym pogodzić i zapomnieć. No ale jak mam to zrobić, ja naprawdę czuję do Gerarda coś więcej niż tylko przyjaźń. Ubrani w bluzy ruszyliśmy w stronę paleniska, które było na polance, przy plaży. Ray zabrał ze sobą gitarę a dziewczyny śpiewniki. Nie lubię tych pieśni biesiadnych i szant, ale czego się nie robi dla przyjaciół i zabawy. Z daleka widać już było rozpalony ogień. Naokoło ogniska leżały pieńki drzew do siedzenia oraz stał stolik z jedzeniem, ponieważ była to nasza kolacja. Jestem wegetarianinem więc nie mam zamiaru jeść kiełbasy. Ohyda. Na szczęście mamy tu tej jakieś ogórki ,więc dam rade. Moja klasa usiadła wokół ognia i zaczęło się pieczenie mięsa, głośne rozmowy i śmiechy. Nie biorąc pod uwagę paru dziewczyn, moja klasa wcale nie była taka zła. Można ja upodobnić do klas na tych wszystkich filmach. Mamy puste lalki, sportowców, paru kujonów, dwóch czy trzech outsiderów i mnie i moich przyjaciół. Moja klasa jest dla mnie neutralna. Kiedy zachodzi potrzeba potrafię się z nimi porozumieć, ale to tylko wtedy kiedy musimy zrobić jakiś projekt i nauczyciel narzuci nam skład grup.
Poczułem wibracje w kieszeni.
Poszliśmy waszym i też mamy ognisko :D p.s ty też daj zdjęcie”
Nagle przyszedł drugi sms, tym razem zawierający zdęcie. Przedstawiało ono Austina i Phila z puszkami w ręce, którzy szczerzą się do obiektywu. Nie ma to jak zdjęcie z ręki. Po ich zachowaniu nie widać było różnicy dwóch lat. Może i jestem jakoś przewrażliwiony na tym punkcie, ale taka prawda. Każda grupa wiekowa ma pewne standardowe zachowania.
Skoro chcą to też dostaną zdjęcie.
- Lyn-z, Jamia, Ray chodźcie tutaj – poprosiłem ich. Mikey, Gerard i reszta dziewczyn stali w kolejce po jedzenie, więc ich to zdjęcie ominie.
- Ustawcie się proszę za mną, mój kolega chce zobaczyć jak bawią się licealiści na wycieczce
Tak jak prosiłem, ustawili się za mną, oczywiście nie moja siostra. Ona wpakowała mi się na kolana. Mieliśmy chyba najszczersze uśmiechy na jakie było nas stać. 3,2,1 zdjęcie zrobione
- Dzięki
- To nie koniec zdjęć – znikąd pojawiła się Christa – Robicie fotki, beze mnie? Czuję się urażona – chciała powiedzieć to poważnie, jednak wszystko popsuła, bo po chwili zaczęła się śmiać.
Wysłałem zdjęcie Austinowi i schowałem telefon do kieszeni. Poczułem koło siebie ruch. To Gerard usiadł koło mnie. Nie ma czym się przejmować, przecież jesteśmy przyjaciółmi, zawsze byliśmy, powinienem chociaż udawać, że cieszę się z jego szczęścia. Oczywiście jeśli jest szczęśliwy. Jednak nie zamierzam pierwszy zaczynać rozmowy. Jak będzie chciał coś ode mnie to się odezwie. Znowu poczułem wibracje
Widzę, że potraficie się bawić nawet bez procentów, to dobrze. Pozdrów wszystkich od nas ;)”
- Austin was pozdrawia – powiedziałem radośnie do moich przyjaciół
- Też go pozdrów – krzyknęła Jamia
- To ten co z nim dzisiaj byłeś przy plaży? – zapytał mnie Gee
- Tak, to ten
- Piszecie ze sobą – było to raczej stwierdzenie niż pytanie. A w jego głosie mogłem wyczuć żal
- A i owszem piszemy, to super chłopak
- Fajnie że poznajesz nowych ludzi – powiedział i tym zdaniem skończył nasza rozmowę. Od razu odwrócił sie do Mike’a i go o coś spytał. Nie rozumiem tego chłopaka

Ognisko trwało w najlepsze. Już chyba po raz trzeci kończymy tą samą piosenkę, Po dwóch godzinach na dworze, Rayowi skończyły się pomysły na to co ma grać, więc zaczynaliśmy śpiewnik od początku. Mieliśmy przy tym dużo śmiechu. Atmosfera, też się poprawiła. Już normalnie rozmawiałam z Gee. Czym szybciej pogodzę się z utratą ukochanego tym lepiej dla mnie i naszej przyjaźni. Pan Harrison zniknął już po 22. Zostaliśmy tylko z panią Janet. Właśnie wtedy się najbardziej rozkręciliśmy. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy i po 23 musieliśmy się zwijać do domków. Dziewczyna zaczęły prosić o przedłużenie trochę naszego ogniska, ale spotkały się z odmową, bo i tak już niby siedzimy dłużej niż powinniśmy. Bob, Ray i paru chłopaków zostali, żeby posprzątać a ja z braćmi Way udaliśmy się do naszego domku. Aż żal było wracać. Noc była piękna. Bezchmurne niebo, pozwalało oglądać jasno świecące gwiazdy, a księżyc odbijał się w tafli jeziora. Bluzy które zabraliśmy okazały się zbyteczne, bo było ciepło. Na szczęście nie przeszły bardzo zapachem ogniska i będzie je można użyć jeszcze do końca wycieczki, w przeciwieństwie do koszulki, która po prostu śmierdziała spalonym mięsem. Będę musiał ją rano wyprać, bo nie chcę żeby ten zapach przeniósł się na resztę moich ubrań. Kiedy tylko weszliśmy do salonu, Mikey od razu zaklepał sobie dolną łazienkę.
Gdy wchodziliśmy na schody Gee znów był przede mną, a ja ponownie nie mogłem oderwać wzroku od jego tyłka.
Gerard szybciej przygotował się do prysznica, więc pozwoliłem mu pójść pierwszemu. W tym czasie wygrzebywałem z torby jakieś czyste bokserki i podkoszulek do spania.
Po chwili Gee opuścił łazienkę i ja poszedłem się umyć. Zdjąłem z siebie ubranie i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda zaczęła spływać po moim namydlonym ciele i zmywać zapach ogniska. Pod prysznicem najlepiej się myśli, dlatego podsumowałem sobie dzisiejszy dzień. I be wątpienia mogę powiedzieć, że gdyby nie spotkanie Austina byłby to jeden z najgorszych dni w moim życiu. Nie potrafiłem pogodzić się tak szybko z utratą szans na miłość Gee, ale Austin pomagał mi na choćby chwilę zapomnieć o tym złym zdarzeniu.
Wyszedłem spod prysznica, wytarłem się i ubrany, ruszyłem do mojego pokoju.
- Łazienka wolna – krzyknąłem, żeby Ray albo Bob mogli się umyć.
Wszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku, dość daleko przyjaciela. Wtedy przyszedł do mnie sms
Dobranoc Frankie”
Mimowolnie uśmiechnąłem się do ekranu telefonu. Takie wiadomości sprawiają, że czuję się dla kogoś ważny albo chociaż, że ktoś o mnie pamięta
- A ty co się tak szczerzysz do tego telefonu – mruknął Gerard
- Nie powinno Cię to obchodzić
- Podobno jesteśmy przyjaciółmi
- To ty mi powiedz. Nie wydaje mi się, żeby prawdziwy przyjaciel olewał Cię cały dzień, nie zamieniając prawie słowa, po czym przychodził i oznajmiał, że ma dziewczynę
- To o Mary Ci chodzi – prychnął – jesteś żałosny i zazdrosny
- O kogo? Bo na pewno nie o nią, prędzej przestałbym robić sobie tatuaże, niż bym się z nią umówił
-Uważaj, mówisz o mojej dziewczynie
- Od kiedy to jakaś panna jest dla Ciebie ważniejsza od ponoć najlepszego przyjaciela
Chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał
- Tak też myślałem
W ręce zabrałem koc i poduszkę
- Gdzie idziesz?
- Na kanapę
Nie mam zamiaru być z nim w jednym pomieszczeniu. Na pewno nie teraz, kiedy mógłbym zrobić lub powiedzieć coś, czego potem będę żałował.
Posłałem sobie na kanapie. Przez pierwsze chwile nie wydawała się taka zła, jednak potem zacząłem czuć na plecach sprężyny oraz inne części, które najwyraźniej nie były na swoim miejscu. Oby to była tylko jedna noc. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiłem przed zaśnięciem było odpisanie Austinowi
Oby twoja była lepsza od mojej, kolorowych snów”



2 komentarze:

  1. Wiesz co? Gerard to debil jednak ;___; cudny rozdzial, ciekawi mnie akcja kolejnego...weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Huh, spodobało mi się. :) Szkoda tylko, że Franek tak cierpi, a Gerard to po prostu świnia, ale właśnie coś takiego lubię. Jestem bardzo ciekawa kolejnej części i zapraszam także do siebie: http://why-i-can-not-make-you-stay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń