wtorek, 4 lutego 2014

Are you thinking of me? Like I’m thinking of you? Rozdział 4

Najbliższe rozdziały mogą trochę namieszać ;)

- W przyszłości chciałbym zostać muzykiem – powiedziałem
- Ja również, ale biorąc pod uwagę, że chcę pomóc rodzicom na starość to odpada. Zbyt mała szansa, żeby wyszło. Potrzebuję stabilnej pracy. Myślałem o studiach prawniczych.
- Jestem pod wielkim wrażeniem Ben, jesteś ode mnie tylko rok młodszy i masz bardzo dorosłe podejście do życia – powiedziałem szczerze
Płynęliśmy tak już dobre pół godziny i zdążyłem lepiej poznać Bena. Ten chłopak był niesamowity. Poza świetnie wykształconym gustem muzycznym, był jeszcze bardzo wygadany. Z tego co opowiadał, był zupełnym przeciwieństwem swoich rówieśników. Rzadko imprezował, wolał siedzieć w domu i pomóc mamie przy młodszym rodzeństwie, niż włóczyć się po klubach. Nie trenował żadnego sportu, za to od 6 lat uczył się grać na gitarze.
- Opowiedz mi coś o tej Mary – poprosiłem
- Wredna, egoistyczna suka. Chodziłem z nią do podstawówki. Zawsze musi być w centrum uwagi. W tym roku zrobiła z siebie wielką fankę rocka i muzyki alternatywnej, pomimo że jej nie słucha. Zna może podstawowe piosenki tych wykonawców co akurat kupiła koszulkę, ale na tym kończy się jej wiedza. Każdy chłopak ode mnie z klasy się do niej ślini, zresztą widzę, że twój przyjaciel również – po tych słowach odwrócił się do mnie – a czemu o nią pytasz?
- Tak z ciekawości – mruknąłem – wiosłuj a nie się obijał – powiedziałem pół żartem
- Ale Frank już mnie ręce bolą
- Plaża ni jest tak daleko, nie marudź
Wolałem przerwać naszą konwersację. Doskonale widziałem, jak Gerard rozbiera oczami tą dziewczynę, Ben nie musiał mi o tym mówić. Cały się gotowałem. Czy Gee jest naprawdę tak zaślepiony jej wydatnym biustem i krótkimi spodniami, że nie widzi jaka ta dziewczyna jest?! No dobra niby z nią nie rozmawiałem i wiem o niej tylko co powiedział mi Ben, ale dla mnie to już wystarczająco dużo. Nie mam zamiaru mieć do czynienia z tą dziewczyną. Poza tym mój ukochany robi do niej maślane oczy, to chyba daje mi prawo, żeby jej nienawidzić. A nawet jeśli nie to trudno.

Kiedy wpłynęliśmy na płyciznę, Ben wyszedł z kajaku i pociągnął go razem ze mną na piasek. Odłożyliśmy nasze wiosła i poszliśmy do naszej grupy, która zbierała się wokół opiekunów, na pomoście. Razem z Benem podeszliśmy do Lyn-z i Jamii, które to wymieniły przyjazne uśmiechy z moim nowym kolegą. Po chwili dołączyli do nas również Ray, Bob. Christa, Mikey, Alicia i Kate. Wszyscy poza Gerardem, który pomagał wyjść z kajaku Mary. Odwróciłem wzrok, byłem już wystarczająco zirytowany, co zauważyła Lindsay. Odwróciła się w kierunku, gdzie przed chwilą patrzyłem ja i od razu mnie zrozumiała.
- Drogie dzieciaczki, zostaniemy na tej plaży ok. 2 godzin. Jak pójdziecie w kierunku drugiego pomostu to po lewej stronie macie ścieżkę do sklepu. Nie oddalajcie się zbytnio. Dobrej zabawy.
Pani Martinez bardzo szybko załatwiała takie sprawy. Razem z resztą opiekunów poszła poopalać się koło naszych kajaków. Na plaży na szczęście nie było dużo osób. W większości byli to młodzi ludzie. Razem moimi przyjaciółmi rozłożyliśmy ręczniki jak najdalej reszty naszej grupy. Wszyscy poza Gerardem. On został razem z Mary i jej koleżankami na pomoście. A niech sobie tam siedzi!
- Frank idziesz z nami do sklepu? – zapytała mnie Jamia
- Pewnie
- Idę z wami- powiedział Ray
Lyn-z wyciągnęła portfel z torby i ruszyliśmy w kierunku, który wcześniej wskazała nam pani Janet. Na początku droga była usypana piaskiem, ale potem zastąpiono go żwirem. Zacząłem żałować braku butów Wzdłuż ścieżki stały przyczepy i rozbite namioty. Widać było, że to miejsce odwiedzane głównie przez grupy młodzieży i studentów. Pomimo tego, że jest dopiero koniec czerwca widać było że niektórzy już mają wolne. Świadczyły o tym głównie puste butelki i puszki przed namiotami.

Do sklepu trafiliśmy bez problemu. Był to niewielki budynek, z małym ogródkiem, na którym stało parę stołów z ławkami, huśtawka oraz piłkarzyki. Miejsce to było dobrze zaopatrzone w różnego rodzaju produkty spożywcze.
- Dzień dobry, co podać? – zapytała miła starsza pani
- Dzień dobry, poproszę trzy butelki wody gazowanej z lodówki, dwa batony i te lody – powiedziała Jamia podając sprzedawczyni cztery lody na patyku.
- To wszystko?
- Tak
Kobieta wzięła pieniądze i wydała nam resztę. Kiedy mieliśmy już wychodzić usłyszałem dźwięk dzwoneczka, który zwiastował nowych klientów
- Oj chłopcy, chłopcy za dużo wczoraj wypiliście – powiedziała starsza pani z troską w głosie
- E tam, nie jest tak źle
Skądś znałem ten głos. Podniosłem głowę i wtedy wszystko stało się jasne.
- Czy my się nie znamy – powiedział chłopak
- Mieliśmy przyjemność, wpadłeś na mnie wczoraj rano
- Racja – uśmiechnął się – jak się czujesz Frank?
- Całkiem dobrze, dziękuję
- A gdzie twój przyjaciel, który o mało co nie zabił mnie wzrokiem?
- Zapewne siedzi na plaży-przewróciłem oczami - pozwól że Ci przedstawię to Lindsay, Jamia i Ray – wskazywałem po koli na przyjaciół, którzy wydawali się nieco zdezorientowani
- Miło mi, jestem Austin, a to Phil – jego kolega uśmiechnął się do nas - na długo tu przyjechaliście?
- Tak właściwie to jesteśmy tu na wycieczce kajakowej, do ośrodka odpływamy za jakąś godzine
- To świetnie, poczekałbyś na mnie przed sklepem, moglibyśmy porozmawiać
- Dobrze
Razem z moimi przyjaciółmi wyszedłem przed sklep i usiadłem na ławce przed nim
- Możecie iść, ja niedługo przyjdę
Jamia i Ray poszli przed siebie a moja siostra dosiadła się do mnie krzycząc wcześniej, że zaraz ich dogoni
- To ten Austin!? – zapytała podekscytowana
- Tak
- Nie ładnie tak kłamać siostrę, mówiłeś, że to jest przystojny nie ma nic do rzeczy
- Bo nie ma
- To dlaczego tu siedzisz?
Dobre pytanie. Dlaczego tak od razu zgodziłem się zostać i porozmawiać z chłopakiem. Przecież wcale go nie znam. Jednak coś podpowiadało mi, że warto go poznać
- Warto zawierać nowe znajomości – odparłem wymijająco
- Jak sobie chcesz, potem i tak mi wszystko wyśpiewasz – pocałowała mnie w policzek i odeszła w stronę plaży
- Ładna z was para – usłyszałem za swoimi plecami
- To moja siostra – odpowiedziałem szybko
- Jest bardzo ładna i podobna do Ciebie – puścił do mnie oko. Czy on ze mną flirtował? Nie, to nie możliwe, ale bardzo miłe. Poczułem, że zacząłem się rumienić.
- Podobna jak to bliźniaczka – powiedziałem co mi ślina n język przyniosła
- Zabawny jesteś, mówiłeś, że to wycieczka, szkolna?
- Tak, chodzę do 2 liceum
- Naprawdę? Myślałem, że jesteś starszy, dlatego kupiłem Ci piwo – pokazał mi puszkę, którą chował w kieszeni bluzy. Dziwiło mnie to, że ubrał się w coś z długim rękawem, dopóki nie rozpiął jej do połowy i moim oczom ukazała się jego wytatuowana klatka piersiowa. Musiałem oderwać od niej wzrok, żeby nie poczuł się niezręcznie, chociaż to on kusi los skoro się rozpiął. Nie ma to jak dobre tłumaczenie się, przed samym sobą.
- Gdyby nie to, że w każdej chwili pojawić się tu mogą moi opiekunowie, chętnie bym wziął łyka
- Za młody jesteś – poczochrał moje włosy – nie będę Cię demoralizował
- Bardziej się już chyba nie da – mruknąłem cicho pod nosem – To o czym chciałeś rozmawiać
- Tak ogólnie czy nic sobie wczoraj nie zrobiłeś wczoraj. Nie dałeś mi swojego numeru a po tym jak bardzo twój przyjaciel był zdenerwowany, zacząłem się serio martwić czy nie masz jakiegoś wstrząsu mózgu czy coś.
- Gerard jest przewrażliwiony, a oprócz siniaka na udzie, nic mi nie jest, skoro już to sobie wyjaśniliśmy, wrócę na plażę
- Poczekaj chwilę – złapał mnie za nadgarstek aby mnie zatrzymać – Przypłyniecie tu jeszcze?
- Nie wiem, prawdopodobnie tak
- A na ile tu zostajecie
- Do piątku, po południu wyjeżdżamy
- W takim razie, chciałbym zaprosić Cię na koncert mojego zespołu
- Co gracie
- Sądząc po twojej koszulce z Black Flag, powinno Ci się spodobać, podaj mi proszę swój numer telefonu – podał mi długopis, a ja zapisałem mu cyfry na ręce.
- Napisze Ci później adres i nazwę klubu
- A jak nazywa się wasz zespół?
Austin odebrał mi swój długopis, i na wierzchu dłoni napisał mi nazwę swojego zespołu.
- Of Mice & Men? To jak tak książka?
- Zgadza się – roześmiał się. Miał bardzo przyjemny dla ucha śmiech.
Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w stronę plaży. Zaczęliśmy rozmawiać o jakiś bzdurach, kiedy zobaczyłem dwoje osób zbliżających się w naszą stronę. Gerard i Mary szli za ręce śmiejąc się w niebogłosy. Ten widok strasznie nie rozdrażnił
- Czy to Gerard?
- Tak
- To nie jest jego siostra prawda?
- Nie
Odpowiadałem mu bardzo zwięźle i opryskliwie, ale nie mogłem nic na to poradzić. Byłem wściekły samym faktem, jak Gee olał mnie i naszych przyjaciół. To miał być nasz wyjazd. Mieliśmy czas spędzać razem. Wiem, że to dopiero drugi dzień ale nie zapowiada się na to co sobie ustalaliśmy przed wycieczką. A teraz jeszcze idzie z tą dziewczyną za rękę. Co to ma być?! Austin najwyraźniej zauważył moje zdenerwowanie objął mnie ramieniem i zaczął mnie po nim gładzić. Takie gesty działają na mnie uspokajająco, jednak nie znam chłopaka na tyle, żeby był aż tak blisko, więc odsunąłem się od niego dość zdziwiony. Chłopak wyczuł niezręczność tej sytuacji i mnie przeprosił.
- Chyba nie pałasz zbyt wielką sympatią do tej dziewczyny – było to raczej stwierdzenie niż pytanie
- Aż tak to widać?
- Tak – mówiąc to uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco – Wydaje się strasznie fałszywa i sztuczna
- Mam takie samo zdanie
W tej chwili obok mijała nas tak jakże przeurocza parka. Gerard jakby nagle sobie o mnie przypomniał
- O Frank, poznaj Mary, Mary to Frank mój przyjaciel
Nie zamierzałem udawać, że miło mi ją poznać, po jej minie i pogardliwym spojrzeniu odniosłem wrażenie, że takie samo odczucia ma co do mnie. I bardzo dobrze.
- Cześć – mruknąłem zdenerwowany, jednak nie obchodził mnie mój ton – Pamiętasz chyba Austina – uśmiechnąłem się przebiegle. Skoro Gerard chce tak pogrywać to bardzo dobrze.
- Tak pamiętam, my już idziemy, widzimy się w domku Frank
I poszli. Jednak mina Gerarda mówiła wszystko za siebie. Wątpię, żeby Mary i Austin to zauważyli, ale ja zdawałem sobie sprawę z irytacji Gee. Tylko co go to obchodzi z kim się zadaje, skoro ma tą swoją dziewuchę. Może i jestem nim zauroczony, a teraz odczuwam po prostu zazdrość i chęć zemsty. Pytanie tylko co mi to da.

Austin postanowił, że odprowadzi mnie do plaży. Czas ten spędziliśmy na rozmowie i żartach. Tak jak przepuszczałem, jest to miły i zabawny chłopak. Dawno nikt spoza mojego grona nie doprowadził mnie do łez ze śmiechu jak to zrobił w bardzo krótkim czasie Austin.
Kiedy doszliśmy na plażę zaproponowałem, żeby dosiadł się do nas, jednak odmówił, wykręcając się, że jego koledzy czkają na piwo, a on dalej je ma przy sobie. Pożegnaliśmy się i poszedłem w kierunku przyjaciół.
- Co tak długo, niedługo odpływamy – zapytał Mikey
- Spotkałem znajomego
Ostatnie chwile na plaży spędziliśmy w wodzie, podtapiając się lub grając w piłkę. Atmosfera była naprawdę świetna.
Po tym jak pan Harris przyszedł i powiedział że mamy jakieś 5 minut, postanowiliśmy wyjść z wody i coś trochę wyschnąć. Na szczęście zapamiętałem nazwę zespołu Austina, bo po zapisie na mojej dłoni już mało zostało. Ben zabrał nasze ręczniki z piasku i schował je do kajaku. Po tym jak wsiadł, podałem mu wiosło i odepchnąłem nas od brzegu.

Nasza droga powrotna mijała nam w ciszy. Ben zauważył chyba, że nie specjalnie mam ochotę na rozmowę, więc jedynie prowadził konwersację z Rayem, który płynął obok nas.
Cieszę się, że się polubili. Młodszy chłopak nie będzie miał przynajmniej zmarnowanej wycieczki przez swoją beznadziejną klasę. W każdej chwili może przyjść do naszego domku i siedzieć z nami. Szczególnie teraz, kiedy wygląda na to, że w ciągu dnia będziemy mieć jednego lokatora mniej. Jasne, Gerard może mieć własne życie i nie koniecznie musimy mieć wszystkich znajomych wspólnych. Dalej jednak nie mogę przeboleć że wybrał sobie towarzystwo tej dziewczyny. Jeszcze niedawno mówił, że takie plastiki mu się nie podobają, a teraz lata za nią z uwieszonym językiem. Zawiódł mnie. Pomijając moje uczucie do niego, bo wiem że mam bardzo nikłe szanse na jego miłość, to jednak myślałem, że jego wybranka będzie miała choć trochę klasy. Widocznie się przeliczyłem. Na szczęście z młodszymi będziemy mieć już mało wspólnych zajęć. Szkoda mi tylko Bena. Może uda nam się załatwić z panią Janet żeby przygarnęła go do naszej grupy, podobnie jak Mikey’a. Brat Gerarda co prawda nie chodzi z nami do szkoły, ale pani Way udało się załatwić, żeby chłopak pojechał z nami.

Nim się obejrzałem byliśmy już na plaży naszego ośrodka.
- Pierwszaki odnoszą cały sprzęt, a chłopcy – tu zwróciła się do mojej klasy – wy poskładajcie kajaki na trawie.
Mój wzrok mimowolnie skierował się w stronę Gerarda czego szybko pożałowałem. Idealnie zdążyłem aby zobaczyć jak Mery całuje Gee w policzek. Cóż chyba muszę się pogodzić z faktem że mój ukochany jest zajęty.
Razem z Rayem, Bobem i paroma chłopakami dość szybko uwinęliśmy się z naszą pracą i szybko udaliśmy się w stronę naszych domków, by zdjąć z siebie te mokre ubrania. Zaraz miał być obiad i potem dalsze zajęcia.
Tak jak przypuszczałem łazienki okupowane były już przez braci Way. Dobrze, że na dole, też była jedna, bo szybciej wszystko nam szło.
W oczekiwaniu na łazienkę udałem się do swojego pokoju, żeby zabrać suchy ręcznik i ubrania. Mimowolnie spojrzałem na ekran telefonu. Jedna nieodebrana wiadomość od nieznajomego numeru.
24 aleja, klub Hurricane, niedziela, godzina 20 zapraszam A. ;)”
Uśmiechnąłem się do ekranu i zapisałem sobie ten numer.
- Kto tam pisze, że się tak uśmiechasz? – usłyszałem głos Gerarda
- Na pewno nie Mary – odpowiedziałem szybko i poszedłem się przebrać. Zabrałem ze sobą telefon i w międzyczasie odpisałem Austinowi
W takim razie do zobaczenia w niedziele”
Szybko otrzymałem odpowiedź
Może i nawet wcześniej niż myślisz ;)”


5 komentarzy:

  1. Kompletnie zawiodłam sie na Gee :< no jak on tak może? No ale zmierzasz w dobrym kierunku, historia się rozkręca ^^ weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W dupie z Gerardem, brałabym Austina XDDDDDDDDDD Dawaj szybko kolejny, bo na ten czekałam w takim napięciem i nadzieją, jak nigdy |D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z przedmówcą :'D
    Pisz kolejny rozdział, bo zżera mnie ciekawość!

    OdpowiedzUsuń
  4. OLCIAK NADRABIAM ZALEGŁOŚCI :*:*:*
    /chyba wiesz kto ale i tak się podpiszę. WR.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ommm *-* połączenie MCR, Om&m i AA <3

    OdpowiedzUsuń