W
ostatni dzień tego roku chciałam wam podarować coś co tworze od
września, pomysł zmieniał mi się dużo razy, ale to jest
ostatecznie to co chciałam przekazać :) Mamy Sylwestra!
Życzę wam szczęścia, band membersów, i spełnienia marzeń w
nadchodzącym roku! Enjoy! ;)
-Frank
rusz dupę, bo się spóźnimy!
-Ale
Lyn-z to tylko szkolna wycieczka...
-Na,
którą trzeba jeszcze wyjechać, a tak się składa ,że autobus
jest pod szkołą.
-Dobra,
dobra już wstaję.
Linsday
wyszła z mojego pokoju a ja poszedłem do łazienki. Czasami dobrze
jest mieć rodzeństwo, szczególnie w takiej sytuacji w jakiej
jesteśmy my. Nie mamy rodziców. Mama umarła przy naszym porodzie,
a tata zginął w wypadku samochodowym parę lat temu. Opiekuje się
nami babcia, która jest naprawdę wyrozumiała. Nigdy nas nie
ogranicza, ale też nie pozwala żebyśmy byli rozpieszczeni. Zawsze
mogę się jej wyżalić i wyjawić swoje sekrety, bo mam pewność
że mnie wysłucha i zrozumie. Tak samo jak moja siostra. Lyn-z jest
moja bliźniaczką i chyba to tylko wzmacnia naszą więź. Ona
wygląda jak mój żeński odpowiednik. Czarne włosy, i delikatne
rysy twarzy. Inne mamy tylko oczy ona ma piękne zielone a ja
bursztynowy. Mamy wiele wspólnego również poza muzyką rockową,
którą kochamy. Oboje jesteśmy homoseksualni. Tylko w
przeciwieństwie do mnie moja siostrzyczka jest w szczęśliwym i
udanym związku. Jamia idealnie pasuje do Lyn-z. A ja doświadczam
nieodwzajemnionej miłości. Nigdy wcześniej nie czułem do nikogo
czegoś takiego jak do Gerarda. Przyjaźnię się z nim od I klasy
liceum. Od naszego pierwszego spotkania minął już rok a moje
uczucie z dnia na dzień wzrasta. I to nawet nie chodzi o jego
wygląd, pomimo że jest bardzo przystojny. Jego kruczoczarne
rozczochrane włosy dodają mu uroku, a w jego zielonych głębokich
oczach można utonąć. Nie raz łapałem się na tym, że podczas
rozmowy z nim wyłączam się i wpatruję w jego tęczówki. Ma także
cudowny charakter. To w jaki sposób się o mnie martwi, jak mnie
pociesza w gorsze dni. Sama jego obecność w moim pobliżu jest dla
mnie kojąca. To wszystko przyczyniło się do mojego zauroczenia tym
chłopakiem. I wszystko mogło by być tak idealnie, gdyby nie jego
orientacja. Co prawda nigdy nie zaprzeczył, że nie jest gejem bądź
biseksualistą, ale jego zachowanie, gdy spotka jakąś ładną
dziewczynę pozawala mi zwątpić, że kiedykolwiek będziemy razem.
Kiedyś wyznał mi nawet, iż podoba mu się moja kochana
siostrzyczka. Rozśmieszyło mnie to i jednocześnie załamało.
Pomimo tego, że mam świadomość, iż byłoby to nie możliwe ze
względu na Lyn-z, to nie mogłem przestać sobie wyobrażać, jakby
to było gdyby Gerard przychodził do nas po lekcjach, potem wzięli
ślub i mieli dzieci. Ja bym ich odwiedzał na urodziny, święta i
kiedy by chcieli zaprosić takiego idiotę jak ja.Tylko ja potrafię
zrobić problem z niczego i jeszcze go tak wyolbrzymić.
Frank-pesymista. Przez te moje "wizje" płakałem przez
wiele nocy. Wiem że to jest idiotyczne. Jednego wieczoru Linsday to
usłyszała. Przyszła do mnie i kazała opowiedzieć co mnie tak
dręczy. Wysłuchała mnie po czym mocno zdzieliła po głowie i
wybuchnęła śmiechem. Popatrzyłem na nią swoimi zaszklonymi
oczami a ona mnie tylko mocno przytuliła do siebie i to zadziałało
jak najlepszy lek uspokajający. To był ostatni raz kiedy
rozmyślałem o mojej siostrze i ukochanym jak o parze.
Po
zażyciu chłodnego prysznica, który po ciepłej nocy zadziałał
kojąco podszedłem do szafy i przebrałem się w ubrania, które
wybrałem dzień wcześniej. Wziąłem walizkę i zszedłem na dół
gdzie czekało na mnie śniadanie zrobione przez babcię.
-Nasza
księżniczka już wstała? - uśmiechnęła się do mnie babcia
-Cześć
babciu – odwzajemniłem uśmiech i usiadłem do do stołu.
-Gdzie
Lyn-z? - zapytałem konsumując przepyszne naleśniki z przepisu
rodziny Iero.
-Razem
z Jamią i Gerardem czekają na Ciebie przed domem -
-Jak
to Gerardem? - byłem zszokowany, wiedziałem że ma przyjść Jamia
ale nie spodziewałem się że on też się pojawi. Myślałem że
pójdzie razem z Ray'em.
-Przyszedł
już pół godziny temu, w czasie kiedy Lyn-z poszła Cię obudzić,
wypiłam z nim kawę i zjedliśmy naleśniki, ale po tym jak twoja
siostra zeszła na dół i powiedziała jak wolno Ci idzie,
postanowili, że poczekają na zewnątrz. -
Świadomość
że Gee jest przed moim domem i czeka na mnie sprawiła że straciłem
cały apetyt. Skończyłem szybko tego naleśnika co miałem na
talerzu, w biegu założyłem czarne Conversy i zarzuciłem na
ramiona moją równie czarną kurtkę.
-Witaj
śpiąca królewno! - gdy tylko przekroczyłem próg domu usłyszałem
dźwięczny głos Gerarda.
-Też
miło Cię widzieć mój książę – na moje słowa dziewczyny
wybuchnęły a ja z moim przyjacielem wymieniliśmy szczere uśmiechy.
-To
co ruszamy? - zapytała Jamia
-Tak,
bo zaraz się spóźnimy, i jak zawsze będzie to wina mojego
kochanego braciszka -
-I
tak wiem ze mnie kochasz – odpowiedziałem Lyn-z i w czwórkę
ruszyliśmy w stronę naszej szkoły, która nie była wcale daleko.
Dziewczyny szły przed nami trzymając się za ręce, ciągnąc za
sobą swoje walizki i co chwile wybuchając gromkim śmiechem.
Natomiast ja i Gee przemierzaliśmy drogę w całkowitej ciszy.
Kiedy on szedł zamyślony ja miałem chwilę by go podziwiać. Jak
zwykle jego czarna czupryna była w artystycznym nieładzie. Ubrany
był podobnie do mnie. Jedyną różnicą w naszym ubiorze były
nasze koszulki. Ja miałem t-shirta z logiem Misfits a on z Iron
Maiden. Nawet nie spostrzegłem się kiedy mój ukochany odwrócił
się i równie uważnie mi się przyglądał. Gdy nasze spojrzenia
się spotkały oblałem się rumieńcem i czym prędzej odwróciłem
głowę. Na moje szczęście Gerard o nic nie pytał.
-Chłopaki
? - zapytała Jamia
-Kochanie
nawet nie licz, że nas słuchali – odparła Lyn-z
-Ale
teraz będziemy – na moje szczęście odpowiedział Gee
-Słyszeliście,
że jedzie z nami pani Janet? - Jamia powtórzyła pytanie
-Będzie
na kim oko zawiesić – zażartował Gee
-Jesteś
obrzydliwy – powiedziałem oburzony
-Oj,
przecież żartuję, przecież żartuję, nie obchodzą mnie starsze
kobiety, poza tym mam przecież Ciebie prawda maluszku? - mówiąc to
uśmiechnął się nonszalancko
- Nie
moja wina, że jestem taki niski – udając naburmuszonego opuściłem
głowę, nie chciałem żeby zobaczyli moje zarumienione policzki.
Moi towarzysze wybuchnęli gromkim śmiechem a Gee zmierzwił mi
włosy. I jak ja mam się na niego gniewać?
Po
chwili dotarliśmy pod wejście naszej szkoły, gdzie miała być
zbiórka. Z dość dalekiej odległości dostrzegłem, że nasi
przyjaciele już tam są, a wszystko dzięki wielkiemu afro Ray'a.
Dziewczyny
jak tylko się zobaczyły to zaczęły od czułych uścisków, jakby
nie widziały się parę miesięcy.
Staliśmy
przed szkołą i czekaliśmy na naszego wychowawce pana Harrisa. W
tym czasie razem z Gerardem postanowiliśmy udać się do sklepu po
coś do picia.
-
Frank mam pytanie. Możesz być ze mną w pokoju?
Nawet
nie wiecie jakie to było dla mnie zaskoczenie i radość. Starałem
się zachować spokój, ale w środku skakałem jak mała dziewczynka
na widok pierwszej lalki.
-Pewnie,
a co z Mikey'em?
Nie
wspominałem ale Gerr ma młodszego brata, który również z nami
jedzie.
-On
już się umówił z Rayem i Bobem
Chciałem
coś powiedzieć ale nagle coś na mnie wpadło. Straciłem równowagę
i uderzyłem głową w chodnik.
-Kurwa
jak jeździsz kretynie?! - usłyszałem wściekły głos mojego
przyjaciela
-Gerard
spokojnie nic mi, nie jest -
-Ale
na pewno? – popatrzyłem w górę, w stronę nieznajomego. Był to
wysoki szatyn. Jego grzywka opadała mu na twarz. Kiedy wyciągnął
rękę by pomóc im wstać zauważyłem sporą ilość tatuaży na
niej oraz na szyi. Musiałem przyznać był bardzo przystojny.
- Tak
na pewno – powtórzyłem, otrzepując spodnie
-Bardzo
Cię przepraszam, zagapiłem się, nie patrzyłem jak jadę –
dopiero teraz dostrzegłem leżący obok nas rower – Tak w ogóle
nazywam się Austin
-Frank
– podałem mu dłoń.
-Jeszcze
raz bardzo przepraszam, mam propozycję, zostawię Ci swój numer
jeśli jednak coś by Ci było – wyciągnął długopis i zapisał
swój numer na skrawku kartki – proszę dzwoń jeśli by działo
się coś złego.
-
Jeśli będzie to na pewno skorzystamy – odburknął Gerard – a
teraz wybacz spieszymy się -
-W
takim razie jeszcze raz przepraszam Frank, do zobaczenia mam nadzieję
– puścił mi oczko po czym wsiadł na rower i odjechał
-Franiu
na pewno nic Ci nie jest?
-Tak,
trochę boli mnie głowa ale na pewno nic nie jest.
-Że
też dzisiaj musiał w Ciebie wpaść, w ogóle ze musiał się
zagapić, idiota - prychnął
-Nie
przesadzaj, zdarza się, a że akurat mi to trudno, bywa -
zakończyłem temat. Później już się do siebie nie odzywaliśmy.
Doszliśmy do naszych przyjaciół, kiedy to akurat zjawił się pan
Harris. Jak zawsze uśmiechnięty. Pomimo tego, że nauczał ponad 20
lat dalej był bardzo chętny do pracy z młodzieżą i starał się
zawsze z nami mieć dobry kontakt.
-Witam
was droga młodzieży! Gotowi na tydzień ze swoim ulubionym
matematykiem
-Jak
zawsze profesorze – powiedziało parę osób najbliżej niego
-No
ja myślę, to sprawdzimy kto zaspał -
Po
tym jak każdy potwierdził że jest obecny pan Harrison oddalił się
od nas ale przyszła nasza druga opiekunka pani Martinez i od razu
udała się w kierunku naszej grupki. Pani Janet uczyła nas
angielskiego. W przeciwieństwie do pana Harrisa byłą bardzo młoda
i piękna, większość chłopaków ze szkoły do niej wzdychało,
ale mało klas miało tą przyjemność by mogła ona ich uczyć.
Brała tylko klasy o kierunku humanistycznym i artystycznym. Ja na
szczęście byłem w artystycznej.
-Co
tam słychać słoneczka? - Pani Janet była bardzo pozytywną osobą
i zawsze zwracała się do nas jakimiś zdrobnieniami. - Wziął
któryś z was gitarę?
-Ja –
odezwał się Ray – tak jak Pani prosiła.
-To
dobrze, nie będzie przynajmniej nudno w czasie drogi, a na wycieczce
jakby wymyślili wam jakieś nudne zajęcia to pomyślimy żeby je
jakoś urozmaicić.
Po
tych słowach uśmiechnęła się do nas promiennie i odeszła w
kierunku pierwszych klas, które niestety także z nami jechała.
Była to tzw. integracja. Dyrekcja chciała, żeby starsi opiekowali
się młodszymi rocznikami dlatego organizowali takie wyjazdy dla
klas o tym samym profilu. Niewiele to jednak zmieniało, bo i tak
czas spędzaliśmy ze swoimi przyjaciółmi. Aczkolwiek dostawaliśmy
też zadania w których grupy miały być mieszane i wybierane były
drogą losowania. Wycieczki te dotyczyły tylko pierwszoroczniaków i
nas, trzecioklasiści i rocznik maturalny jechali tylko swoimi
klasami.
Po
chwili oczekiwania pod szkołę podjechał autobus. Dziewczyny
usiadły z tyłu zostawiając jedno miejsce dla pani Janet. Do mnie
dosiadł się Gerard. Nie odzywał się do mnie, więc to ja zrobiłem
pierwszy krok
-Obraziłeś
się?
-Nie
- Jak
nie, skoro widzę, co Ci stało?
- Nie
wiem jak możesz tak spokojnie podchodzić do tego co się stało,
uderzyłeś się w głowę, to może być coś poważnego a ty to tak
bagatelizujesz i jeszcze ten Austin, patrzyłeś tak na niego, a
przez niego mogła stać Ci się krzywda
-
Gerard nie rozśmieszaj mnie, jesteś zazdrosny o chłopaka z ulicy?
- Ja
wcale nie jestem o nikogo zazdrosny, po prostu coś mi w nim nie
pasuje
Odwrócił
się ode mnie, założył słuchawki i sięgnął po książkę. On
jest o mnie zazdrosny. To bardzo miłe, jednak przez takie jego
zachowania ja cały czas mam nadzieje, co wcale nie jest za dobre.
Spojrzałem do tyłu. Ray zaczął przygrywać dziewczyną do ich
śpiewów. Byli bardzo weseli. Kiedy tak na nich patrzę, myślę, że
jestem szczęściarzem posiadając takich przyjaciół oraz siostrę.
Wiem że się o mnie troszczą, co Gerard pokazał w dość
specyficzny sposób jednak sam fakt się liczy. Uśmiechnąłem się
pod nosem, założyłem słuchawki, w których brzmiała moja
ulubiona muzyka i zacząłem przyglądać się widokom za oknem.
Przed nami jeszcze długa droga ...
JEZU OLCIAK
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, miałam niezłą schizę, bo byłam pewna, że Gerard to Frank a Frank to Gerard i musiałam czytac 3 razy początek żeby ogarnąc, że to nie Gerard jest bratem Lyn-z XDDDDDDDDDD
Po drugie, HAAHHAAHHAHAHA ZACZĘŁAM WYC NA CAŁY DOM BO MYŚLAŁAM ŻE TEN KOLEŚ CO WPADŁ NA FRANKA TO OLI A POTEM CZYTAM ZE TO AUSTIN I SIĘ ZACZĘŁAM JESZCZE BARDZIEJ ŚMIAC Z WŁASNIEJ GŁUPOTY AHAHHAHAH PLS HELP XD
Po trzecie, "ulubiony matematyk" hmmm czyżby inspired by twój wychowawca? xddddd
Po czwarte, kocham cie yknow i super piszesz i WIĘCEJ CHCĘ. I jakbyś potrzebowała pomocy, u know what i mean, to pisz :3
Byłam w szoku z powodu powiązań rodzinnych, ale zaczęło mnie to potem wkręcać :D
OdpowiedzUsuńSuper się zapowiada.
Pozdrawiam. xoxo.
miałaś jakiegoś innego bloga? bo jestem pewna, że już to czytałam, ale nie na tym blogu
OdpowiedzUsuńnie, to jest mój pierwszy blog
Usuń