Jestem okropna. Bardzo was zaniedbuję :( Gdyby nie @PER_FECT_LOU i Marta nie wiem czy ten rozdział w ogóle by powstał.
Dzisiaj Wigilia także życzę wam wszystkim wesołych świąt, super prezentów i spełnienia wszystkich marzeń.
xoxo Olciak
Nastała cisza. Nie wiedziałem co mam zrobić, powiedzieć. Zatkało mnie. Z jednej strony znałem go krótko ale z drugiej na podstawie tego co się dowiedziałem mogłem śmiało powiedzieć, że chłopak ociera się niemal o ideał.
Dzisiaj Wigilia także życzę wam wszystkim wesołych świąt, super prezentów i spełnienia wszystkich marzeń.
xoxo Olciak
Nastała cisza. Nie wiedziałem co mam zrobić, powiedzieć. Zatkało mnie. Z jednej strony znałem go krótko ale z drugiej na podstawie tego co się dowiedziałem mogłem śmiało powiedzieć, że chłopak ociera się niemal o ideał.
- Nie musisz od razu odpowiadać. Rozumiem, wymaga to
przemyślenia
- Zdziwiłeś mnie trochę
- Przepraszam, po prostu nie chciałem już dłużej tego
ukrywać, musiałem powiedzieć Ci to przed trasą - chłopak zaczął się tłumaczyć,
a w jego głosie wyczułem lekkie zażenowanie i smutek
- Tak
- Tak? – zapytał zdziwiony
- Chcę być twoim chłopakiem - czułem jak na policzkach
pojawiają się rumieńce
- Frank, tak się cieszę - odpowiedział, pięknie się
uśmiechając, po czym zbliżył się do mnie i czule mnie objął. Różnica w naszym
wzroście była znacząca. Przytulając się do Austina ledwo sięgałem do jego
ramienia, jednak mogłem oprzeć głowę o jego obojczyk.
- Zaczynam żałować, że wyjeżdżam w tę trasę - wyszeptał mi do ucha
- Nie mów nawet tak, przecież to jest dla was wielka szansa
- Wiem, wiem, ale nie zobaczę Cię przez dwa tygodnie,
to dużo czasu
- Damy rade – chciałem go pocieszyć, więc stanąłem na
palcach i sięgnąłem jego policzka, który delikatnie ucałowałem
- To było urocze mały
- Jak cały ja - zażartowałem, żeby ukryć lekko moje
zdenerwowanie.
Nie widziałem zbytnio jak mam się zachowywać. Nie
miałem nigdy chłopaka. Powinienem zachowywać się tak samo jak wcześniej i dodać
trochę czułości w postaci choćby przytulenia się do chłopaka? Czułem się
zdezorientowany i zestresowany.
- Musimy się ukrywać prawda? - zapytał nagle
No tak, teraz czas na te mniej wesołe i przyjemne
kwestie.
- Austin nie zrozum mnie źle, ale to jest dla mnie
nowa sytuacja, nie do końca wiem co mam zrobić, niedługo powiem im wszystko,
ale chyba jeszcze nie przyszła na to pora
- Rozumiem, nie stresuj się, nie chcę, żebyś zrobił
cokolwiek wbrew sobie, powiesz im jak będziesz tego do końca pewien - po tych
słowach przytulił mnie mocniej i pogłaskał po plecach.
To było miłe, czuć że ktoś Cię rozumie i akceptuje.
Nie oczekiwał ode mnie, że wyjdziemy z garderoby za rękę, przyssani do siebie i
ogłosimy całemu klubowi, że jesteśmy razem.
Postaliśmy tak jeszcze chwilę nic nie mówiąc.
Słyszałem jego równy oddech i czułem ciepło bijące od niego.
- Musimy już chyba iść - powiedziałem szeptem, jednak
przez głuchą ciszę panującą w pomieszczeniu miałem wrażenie jakbym krzyczał.
- No dobrze
Kiedy powoli mnie puszczał, szybko pocałował mnie w
policzek i uśmiechnął się swoim najpiękniejszym uśmiechem.
- Słodkie maluszki przodem - powiedział otwierając
drzwi
- Ha ha bardzo śmieszne - odpowiedziałem pokazując
język
Do stolika, gdzie zostawiliśmy naszych znajomych
szliśmy ramię w ramię, nie dając nic po sobie poznać. Po prostu dwóch kumpli
poszło po telefon jednego, bo on go zostawił w garderobie, normalne.
Kiedy podeszliśmy do stolika wszyscy już się zbierali.
- Musimy już iść - powiedział Aaron - trzeba się
jeszcze na jutro przygotować
Wyszliśmy przed klub, pożegnaliśmy się ze wszystkimi.
Oczywiście z Ausem jak gdyby nigdy nic. Rozstaliśmy się w miłej atmosferze.
Kiedy obchodziliśmy obróciłem się, by ostatni raz spojrzeć na nich. Mój wzrok
spotkał się z tym należącym do Austina. Uśmiechnął się, pomachał mi i wszedł do
auta.
***
- Lyn-z pośpiesz się, muszę z Tobą porozmawiać –
lamentowałem tak już od paru ładnych minut.
Droga do domu trochę nam zajęła, ale to przez to, że
postanowiliśmy odprowadzić wszystkich po kolei. Pierwsza była Jamia. Oczywiście
zanim pożegnała się z Lindsay też trochę minęło. Później Christa, Alice. Bob i
Ray rozstali się z nami zaraz po odprowadzeniu dziewczyn. Tak więc ostateczną
drogę odbyłem razem z siostrą i Mikey’em. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się tak jak
zawsze, w tym momencie zabrakło mi tylko
Gerarda. Nie Frank. Nie. Nie myśl o nim. Źle się czuł. Ta jasne.
Kiedy podchodziliśmy pod dom Way’ów w oknie starszego
zauważyłem ruch. Zawsze jak go coś gnębiło stał w oknie i patrzył w niebo.
Mówił, że pomaga mu to oczyścić umysł. Ciekawe co teraz go trapiło.
- Widzimy się jutro, pa - powiedział Mikey i zniknął
za drzwiami domu.
Chwile później byliśmy już u siebie. Babcia spała,
więc cicho przemieściliśmy się na górę i
rozeszliśmy do swoich pokojów. Od razu poszedłem do łazienki i wszedłem pod
prysznic. Miałem w głowie tyle myśli. Wszystko mi się plątało. Rozsadzało mnie
od środka.
Co najlepsze jest na takie sytuacje? Rozmowa z Lyn-z.
To na pewno po skutkuje. Poza tym jeśli nie powiem jej co zaszło w garderobie,
potem może się obrazić.
Szybko się wytarłem, ubrałem i poszedłem do pokoju
obok. Usiadłem na łóżku i czekałem aż z łazienki przestanie dobiegać dźwięk
puszczanej wody.
Po jakimś czasie, wyszła ubrana w krótkie spodenki i
za dużą, męską koszulkę. Z jej czarnych włosów, sięgających do połowy pleców,
skapywały pojedyncze krople wody. Świat mężczyzn stracił śliczną dziewczynę.
- No to opowiadaj - usiadła obok mnie „po turecku” i
wycierała ręcznikiem mokrą głowę.
Nastała chwila ciszy. Nagle miałem pustkę. Tylko jedna
rzecz przyszła mi do głowy.
- Jestem z Austinem
W tym momencie Lindsay zaprzestała wykonywanie
wcześniejszej czynności i rzuciła się mi na szyję, powalając mnie na poduszki
za mną.
- Jezu, Frank, nawet nie wiesz jak się cieszę
- Ja też, ale puść mnie proszę - wycedziłem ostatnim
tchnieniem jaki udało mi się zdobyć
Dziewczyna wypuściła mnie ze swojego żelaznego uścisku
i wróciła do poprzedniej pozycji, siedząc twarzą do mnie
- No to opowiadaj, to było wtedy kiedy poszliście do garderoby,
prawda? Tak myślałam, że nie chodzi o żaden telefon
Wtedy opowiedziałem jej wszystko, starając się nie
pominąć żadnego szczegółu. Czułem się jak taka typowa nastolatka, zwierzająca
się swojej najlepszej przyjaciółce. Ploteczki i te sprawy.
- Jaki on jest uroczy, nie wierzę, mój mały braciszek
ma chłopaka to takie słodkie - mówiąc to złapała mnie za policzek i zaczęła go
szarpać
- Dziwnie tak teraz mi będzie, w sensie no wiesz,
kiedy zaczęliśmy być ze sobą on wyjechał. Cieszę się bo to wielka szansa, ale
będzie mi go brakować
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i gdy zaczęliśmy już
ziewać, postanowiłem pójść do swojego pokoju.
Od razu skierowałem się do łóżka, na które dosłownie
padłem. Sprawdziłem jeszcze tylko telefon.
Wiadomość od Austin: „Dobranoc xoxo”
Uśmiechnąłem się automatycznie. Sms przeszedł ponad
pół godziny tematu. Pewnie już śpi, nie będę odpisywał, rano mu coś napiszę.
Z uśmiechem na ustach zasnąłem po paru minutach.
***
Koszulka. Spodnie. Trampki. Kanapka. Plecak. Z rana
moje myśli były bardzo zwięzłe i ograniczały się tylko do głównych celów, które
muszę wykonać przed wyjściem do szkoły. Byłem już spóźniony. Zapomniałem
wieczorem nastawić sobie budzik, i gdyby nie krzątanie się babci pewnie dalej bym
spał. Lyn-z miała dzisiaj wcześniej dodatkowe zajęcia, więc nie mogła mnie
obudzić.
Szybko wyszedłem z domu i biegiem ruszyłem do szkoły.
Chwilę później zdyszany wbiegłem do klasy, przepraszając nauczyciela historii
za spóźnienie.
- No cóż Iero, to żadna nowość, siadaj na swoje
miejsce
Odwróciłem się i poszedłem na koniec Sali, do
ostatniej ławki, która była pusta. Gerarda nie ma. Trudno.
Rozpakowałem się i do końca zajęć wpatrywałem się pustym
wzrokiem w mapy. Nie lubiłem historii. Nie sądzę, że jest to niepotrzebny
przedmiot, bo warto znać przeszłość swojego kraju, ale niektóre rzeczy a
zwłaszcza daty były mi zbędne w dorosłym życiu.
Wtedy poczułem wibracje w telefonie. Uśmiechnąłem się
pod nosem. Wiadomo o kim od razu pomyślałem.
Austin: „Miłego dnia maluszku, zadzwonię po koncercie xoxo”
Ten dzień na pewno będzie teraz dobry.
Wtedy ponownie poczułem wibracje.
Gerard: Przyjdź proszę po szkole
Chyba coś się stało...